17 lutego
2016 roku odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Tematem rozmowy
stała się powieść Susan Jane Gilman, pt.: "Królowa lodów z Orchard
Street". To żywa, na pół ironiczna i zabawna, na pół nostalgiczna i
poruszająca opowieść o losach żydowskich emigrantów z Rosji, którzy w 1913 roku
przybyli do Nowego Jorku, by rozpocząć nowe życie i ziścić amerykański sen.
Główna bohaterka - Lillian Dunkle opowiada nam swoją historię wspominając
trudne dzieciństwo, kiedy jako kilkuletnia Malka ulega poważnemu wypadkowi. To
tragiczne wydarzenie całkowicie zmienia jej życie. Porzucona przez matkę,
zostaje przygarnięta przez włoską rodzinę sprzedawców lodów. W zamian za utrzymanie
pomaga w rodzinnym biznesie. Z czasem, dzięki ciężkiej pracy i pomysłowości
zdobywa doświadczenie, które wkrótce wyniesie ją na szczyt "lodowej"
branży. Wtedy to Malka znika i pojawia się Lillian - odważna, wymagająca i
nieugięta, zdeterminowana w działaniu i konsekwentna w swym szaleństwie Królowa
Lodów. To ona zabiera nas w podróż po bezwzględnym świecie biznesu, odkrywa
mechanizmy nim rządzące. Sama często podejmuje decyzje, z których nie jest
dumna. Firma to jej życie, stworzyła ją i poświęciła dla niej wszystko. Ciężką
pracą osiągnęła sukces i nie zrezygnuje z tego tak łatwo. Bezbłędnie i czasami
bezlitośnie portretuje ludzi, z którymi zetknęła się w życiu. Nie ufa nikomu i
wciąż walczy mając w pamięci porażki i rozczarowania. Jednak pewnego dnia
wszystko się zmienia. Wystarczył jeden błąd, chwilowa utrata kontroli, by
"rozpoczęła się seria polowań na Lillian Dunkle". Lawina ruszyła w
dół.
"Królowa
lodów z Orchard Street" to właściwie dwie historie opowiedziane przez
główną bohaterkę. Jedna, stworzona na użytek publiczny przedstawia cały proces
powstawania lodowego imperium Dunkle na tle zmian politycznych, ekonomicznych i
obyczajowych dokonujących się w Ameryce na początku XX wieku. Druga opowieść
jest bardziej osobista, wewnętrzna, a przez to prawdziwa, czasem smutna i
gorzka, refleksyjna, czasem lekka, pełna humoru i autoironii. Właśnie ta
historia, opowiedziana "bez maski", pozwala nam zbliżyć się do
Lillian i choć w połowie zrozumieć jej postępowanie. Powieść Susan Jane
Gilman czyta się z przyjemnością. Podobał nam się lekki język, ciekawy styl,
barwne postacie, a przede wszystkim zwróciłyśmy uwagę na obraz ówczesnej
Ameryki z jej przemianami oraz specyfikę amerykańskiego biznesu sprzed stu lat.
To sprawiło, że z wielkim zainteresowaniem śledziłyśmy losy rodziny Dunkle, a
przy okazji poznałyśmy też tajemnice produkcji lodowych deserów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz